personenkraftwagen trabant 601 - baujahr 1972

Moderator: Mod Team

Awatar użytkownika
Zbyszek 601
Posty: 98
Rejestracja: 2011-05-05, 09:51
Lokalizacja: Warszawa

personenkraftwagen trabant 601 - baujahr 1972

Post autor: Zbyszek 601 »

Początek tej historii sięga listopada 2007 roku. Kiedy pojawił się anons o sprzedaży samochodu, nie namyślaliśmy się ani chwili. Nie zraziła nas odległość, ani fakt, że samochód został wyrejestrowany, kwestia ta wydawała się mało istotna, zważywszy na atuty trabanta: garażowanie od momentu zakupu w 1972 roku, doskonały stan techniczny, kompletność oraz znikomy przebieg.

Po przetransportowaniu samochodu do naszego garażu nadszedł czas na podjęcie zasadniczej decyzji. Do wyboru były dwie drogi: pozostawić pojazd w stanie oryginalnym, dokonując tylko koniecznych napraw i godząc się na kompromisy, lub wykonać kompleksowy remont, co oczywiście wiązało się z całkowitym demontażem auta. Zdecydowaliśmy się na drugą opcję. Oczekiwany efekt końcowy miał przewyższać jakością wykonanie fabryczne.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Rozbiórka auta szła żwawo. Ponieważ zamierzaliśmy zachować maksymalny stopień oryginalności pojazdu, szczególną uwagę poświęcaliśmy śrubom, nakrętkom i podkładkom. Elementy te, odkręcane były przy zachowaniu szczególnej ostrożności, by nie uszkodzić cechowanych łbów. Każdy z nich był fotografowany w towarzystwie mocowanej części, mierzony, opisywany i wrzucany do kanisterka z rozpuszczalnikiem.

Obrazek

Metalowe elementy podwozia zostały oczyszczone z grubej warstwy brudu za pomocą nafty, a następnie poukładane w pudełkach. Do tego celu śmiało możemy polecic tekturowe skrzynki po owocach, dostępne np. na zapleczach sklepów spożywczych. Dzięki nim wszystko miało swoje miejsce, łatwiej było zachować porządek w miejscu pracy, oraz zminimalizowane zostało ryzyko zniszczenia lub zagubienia unikatowych części. Oddzielnie pakowane były wszelkie gumki i plastikowa drobnica, której w trabancie jest naprawdę sporo.

Obrazek

W zakres prac wchodził także demontaż duroplastowych poszyć auta. Finalnie na blaszanym szkielecie pozostał jedynie plastikowy dach, którego zdecydowaliśmy się nie zdejmować. Elastyczna podsufitka została zabezpieczona przed możliwym podczas piaskowania uszkodzeniem twardą płytą pilśniową. Stwardniałe resztki kleju, którymi mocowane były poszycia usunęliśmy przy użyciu drucianej szczoty zamocowanej do szlifierki kątowej. Przy takiej pracy należy zadbać o ochronę dróg oddechowych, ponieważ powstaje drobny, nieobojętny dla zdrowia, pył.

Obrazek

Materiał, z którego wykonane są poszycia, to sprasowana, przesycona żywicą termoutwardzalną bawełna. Ich brzegi po zdjęciu ze szkieletu niestety delikatnie się rozwarstwiły. Problem został rozwiązany przez uzupełnienie większych ubytków żywicą poliestrową, oraz natryśnięcie na brzegi bezbarwnego lakieru akrylowego z aerozolu. Lakier przesycił bawełniane włókna, a po jego utwardzeniu odstające fragmenty dały się wyszlifować na gładko. Pozostało jeszcze klejenie elementu, który przez nieuwagę spadł i pękł. Tu wspomnę o tym, że zakupiony oryginalny, nowy (!) zamiennik okazał się o połowę cieńszy (kryzys lat osiemdziesiątych?) od posiadanych przeze mnie elementów zdjętych z auta. Naprawa połamanego poszycia okazała się konieczna, ale nieskomplikowana.

Obrazek Obrazek Obrazek

Samochód, mimo niewielkiego przebiegu i prawidłowego przechowywania, nie oparł się korozji. Blaszany szkielet w kilku miejscach zamiast farbą, pokryty był rdzawymi wykwitami, które spowodowały przedziurawienie blachy na wylot. Szczególnie dotkliwie zaatakowana została blacha tylnego pasa pod lampami zespolonymi. Najwyraźniej zbierała się tam woda, wciekająca pod obudowę lampy i pod duroplast. Perforacja nastąpiła także w okolicach lewego przedniego koła. Skorodowane fragmenty blachy usunęliśmy, a następnie wspawaliśmy łatki tak, aby ślad po naprawie był jak najmniejszy. Po dokładnym oszlifowaniu spoin uzyskany efekt był więcej niż zadowalający. Miejsc do naprawy było na szczęście bardzo niewiele, co w trabancie – wbrew obiegowej opinii, że nie rdzewieje bo „jest z plastiku” – jest ewenementem.

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Kolejnym niepokojącym miejscem blaszanego nadwozia była półeczka, do której mocowany jest akumulator. Gruba warstwa farby oraz masy bitumicznej sugerowała, że można tam się spodziewać dużego uszkodzenia blach, zwłaszcza, że kiedyś musiał rozlać się elektrolit (świadczyły o tym wyżarte fragmenty bawełnianego oplotu wiązki instalacji elekrycznej przechodzącej w tej okolicy do kabiny pojazdu). Po usunięciu smoły odpowiednim rozpuszczalnikiem, okazało się jednak, że blacha jest nietknięta, co potwierdziło skuteczność przedsięwziętej przez poprzedniego właściciela profilaktyki.

Obrazek

Tłumik tylny oraz biegnąca do niego rura okazały się kompletnie przeżarte przez korozję, konieczny był zakup nowych elementów. Ponieważ nabyta rura, pochodząca z nowszego typu trabanta, posiadała ucho mocowania do nadwozia w nieco innym miejscu niż oryginał z początku lat siedemdziesiątych, konieczne było przespawanie go we właściwe miejsce. Tłumik przedni prawdopodobnie poddał się rdzy już wcześniej i został wymieniony na nowy przez poprzednika. Chwała mu za to, ponieważ w chwili obecnej zakup takiego elementu do trabanta ze starym typem ogrzewania graniczy z cudem. Oba tłumiki i rura zostały delikatnie wypiaskowane i pomalowane czarnym lakierem odpornym na wysoką temperaturę.

Obrazek

Opony zostały zdjęte z felg w zakładzie wulkanizacyjnym. Ponieważ zarówno silnik, jak i skrzynia biegów podczas jazd próbnych nie wykazywały oznak zużycia, zostały one tylko dokładnie oczyszczone i umyte, a w przekładni wymieniliśmy olej.

Obrazek Obrazek Obrazek

Blaszany szkielet nadwozia został oczyszczony z warstw mas bitumicznych, którymi suto smarowano podwozia w dobie gospodarki planowej, a następnie wraz z wszystkimi elementami zawieszeń, szkieletami drzwi i maski, zbiornikiem paliwa, obręczami kół, oraz stalową drobnicą został poddany piaskowaniu. Podczas tego procesu nie ujawnił się żaden nowy ubytek, co świadczyło o sumiennym przeglądzie i naprawie blacharki. Wypiaskowane elementy zostały pokryte podkładem epoksydowym. Śruby, nakrętki i podkładki zostały posegregowane według koloru pokrycia galwanicznego (złoty i srebrny ocynk) a następnie zawiezione do galwanizerni.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

W międzyczasie zajęliśmy się elementami z gumy i tworzyw sztucznych. O ile poduszki silnika i silentblocki zawieszeń zostały wymienione po prostu na nowe, tutaj należało wykazać się dużą dozą cierpliwości i samozaparcia. Dziesiątek godzin spędzonych nad zlewem, ze szczoteczką nie zapomnimy chyba nigdy. Każdy element został pieczołowicie wyszorowany, w ruch poszły rozmaite środki czyszczące: od proszku do szorowania, przez pastę do zębów, aż po drobny, wodny papier ścierny. Uszczelki szyb odzyskały swój pierwotny kolor, podobnie jak osłonki uchwytów wiązek instalacji elektrycznej. Te z kolei zostały po prostu uprane w proszku do prania (oplot jest bawełniany). Wyszorowaliśmy także wykonane z PCW obicia drzwi i boczków przy tylnej kanapie. Po tym zabiegu odzyskały czystość i dawny odcień, podobnie jak uprane pasy bezpieczeństwa. Mata wytłumiająca, zdjęta ze spodu pokrywy silnika odzyskała prawidłowy odcień dopiero po kilkugodzinnym moczeniu w bielince. Wykładziny z podłogi zostały wyprane chemicznie w pralni.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Segregowanie ocynkowanych na nowo śrubek i podkładek zajęło niemal tydzień (!), mimo posiadania rzetelnej dokumentacji fotograficznej oraz oryginalnego katalogu części. Tu wysiłek poświęcony fotografowaniu przy rozbiórce auta zwrócił się z nawiązką. Elementy ułożone według docelowego miejsca montażu zostały natłuszczone Balistolem oraz popakowane w woreczki strunowe. Dzięki temu późniejszy montaż był prawdziwą przyjemnością.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Aluminiowe listewki, klamki, dźwignia biegów, kołpaki oraz cewki zostały wypolerowane na wysoki połysk. Podobnie jak napisy „trabant” i „601” z tylnego pasa. Okrągły znaczek wytwórni Sachsenring należało poddać naprawie. Inżynierowie z Zwickau źle rozwiązali jego uchwyty, powierzając im również rolę mocowania stelaża pokrywy silnika, z tego powodu większość tych emblematów ma powyrywane gwintowane szpilki. Nasz znaczek był przez poprzedniego właściciela przewiercony na wylot i zamocowany nieestetycznymi nitami. Z pomocą przyszedł znajomy spawacz, który TIG-iem zaspawał dziurki. Po zeszlifowaniu nadmiaru aluminium i wypolerowaniu, ślady ingerencji są niemal niewidoczne.

Obrazek

Resory (w trabancie z lat siedemdziesiątych są dwie sztuki), zostały rozebrane na poszczególne pióra i dokładnie oczyszczone niezawodną szczotką drucianą na szlifierce kątowej. Każde pióro zostało przejrzane i nasmarowane.

Obrazek

Stalowe elementy zawieszeń, oraz osprzęt z komory silnika zostały polakierowane lakierem poliuretanowym (na podkładzie epoksydowym), klasyczną metodą mokrego natrysku. Zalecane często na forach internetowych pokrycia proszkowe są zwykle nieodporne na uderzenia kamieni i nie zabezpieczają dobrze przed korozją. Często zdarza się, że element polakierowany w taki sposób element zaczyna rdzewieć pod powłoką farby niedługo po zamontowaniu, tak podstępnie, że właściciel niczego nie podejrzewa, ponieważ farba zaczyna się łuszczyć dopiero, gdy na ratunek jest juz za późno.

Składanie podzespołów odbywało się etapami. Najpierw kompletowaliśmy części składowe danego podzespołu w jednym pudle, następnie montowaliśmy go. Ponieważ części były czyste, podobnie jak zakupiony wyłącznie na tą okoliczność nowy zestaw narzędzi, praca przypominała zabawę klockami LEGO i mogła odbywać się zimowymi wieczorami w mieszkaniu. Gotowe podzespoły, zabezpieczone odpowiednio przed uszkodzeniami, transportowane były na bieżąco do garażu według planowanej kolejności montowania do nadwozia.


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Najbardziej skomplikowanymi zespołami w trabancie (oprócz skrzyni biegów i silnika, do wnętrza których nie musieliśmy zaglądać), są zwrotnice przednie wraz z półosiami i wahaczami. Do ich demontażu i montażu potrzebna była prasa, z której mogliśmy skorzystać dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego zakładu ślusarskiego. Zwrotnice zostały kompletnie zdemontowane, potem ich elementy zostały poddane piaskowaniu i lakierowaniu a następnie należało je złożyć. Do zwrotnic zamontowane zostały nowe łożyska kryte (ze zdemontowanymi jednostronnie uszczelnieniami, miejmy nadzieję, że odciąży to trochę simmeringi piast i zapobiegnie wyciekom smaru na szczęki hamulcowe). W łożyska zostały wciśnięte nowe czopy piast. Trabant otrzymał także nowe półosie z kamieniami oraz przeguby. Często popełnianym błędem przy remoncie zawieszeń w trabancie jest pomijanie sprawdzenia stopnia zużycia górnego i dolnego sworznia zwrotnicy. Właściciele wymieniają tuleje, prawidłowo je rozwiercają, ale zapominają o tym, że sworznie zużywają się nierównomiernie, tzn. średnica dolnej części sworznia może być inna (najczęściej większa), niż średnica górnej części. Rozwiercając nowe tuleje tak, by sworzeń się w nich mieścił, ryzykujemy. że sworzeń u dołu tulei będzie siedział ciasno, a u góry będzie miał luz. Spowoduje to przedwczesne zużycie tych elementów i przyspieszenie konieczności kolejnej naprawy. Sworznie należy mierzyć mikrometrem, w kilku miejscach. Jeżeli górny sworzeń (połączony trwale z widełkami resoru) wykazuje nierównomierne zużycie, istnieje możliwość przetoczenia go na stały wymiar, gdyż element ten posiada ułatwiające to zadanie nakiełki. Dolny sworzeń można przetoczyć po jego wyciśnięciu, lub wymienić na nowy. Po dokonaniu odpowiednich pomiarów, okazało się, że w naszym egzemplarzu takie zabiegi nie są konieczne – z pewnością przyczynił się do tego niewielki przebieg i prawdopodobnie regularne smarowanie podwozia przez poprzedniego właściciela. Wystarczyło tylko wymienić tuleje i rozwiercić je rozwiertakami nastawnymi. Należy pamiętać, by tak wciskać tuleje, aby otwór smarujący w nich wypadał w osi i po stronie kalamitki! Naturalnie nie można również zapomnieć o częstym smarowaniu podczas eksploatacji pojazdu.

Obrazek

Układ hamulcowy otrzymał nowe przewody – elastyczne (stare były mocno spękane) oraz sztywne (wymiana podyktowana była wyłącznie względami estetycznymi, podobnie jak w przypadku szczęk i linki hamulca ręcznego). Pompa hamulcowa została poskładana na nowych gumkach. Tylne cylinderki hamulcowe zostały wymienione na nowe (stare miały głębokie wżery na gładzi). Bębny hamulcowe nie wymagały przetaczania, poprzedni właściciel najwyraźniej korzystał z hamulca sporadycznie – powierzchnie roboczenie nie miały nawet jednej rysy.

Obrazek

Układ kierowniczy otrzymał nowe drążki wraz z końcówkami. Przekładnia kierownicza nie wymagała napraw, jej obudowa została wyszkiełkowana i polakierowana na czarno. Wymieniliśmy także gumowe osłony.

Obrazek

Wnętrze nadwozia, oraz elementy docelowo ukryte pod poszyciami zostały polakierowane lakierem poliuretanowym w szarym kolorze, właściwym dla trabantów z tego rocznika. Spód nadwozia został pokryty barankiem firmy Boll, a nastepnie polakierowany tym samym lakierem – jest on bardziej odporny na intensywną eksploatację od akrylowego. Poszycia zewnętrzne, dach oraz widoczne fragmenty blaszanego szkieletu zostały pokryte lakierem akrylowym w technologii dwuwarstwowej (baza + klar).

Obrazek Obrazek Obrazek

Po przetransportowaniu nadwozia i poszyć do garażu, można było przystąpić do stopniowego składania auta. Prace szły energicznie i szybko, ponieważ poszczególne podzespoły zostały wcześniej poskładane w całość i teraz wystarczyło je zamocować do karoserii. Poszycia nadwozia, polakierowane osobno, zostały przyklejone do szkieletu masą poliuretanową firmy Boll, a następnie przykręcone oryginalnymi, na nowo ocynkowanymi, wkrętami. Przestrzegamy tu przed klejeniem i uszczelnianiem silikonami, które zawierają w składzie kwas octowy powodujący korozję blach, oraz nie dają się lakierować! Spoiny zostały podmalowane pędzelkiem. W profile zamknięte wtryśnięty został wosk firmy Würth.

Na polakierowane obręcze kół (5 sztuk) założone zostały fabrycznie nowe opony Pneumant (takie same jak montowano w Zwickau). O dziwo, co najmniej dwudziestoletnia guma pozostała miękka, elastyczna i niepopękana. Dobra rada – jeżeli opony leżały na stercie, warto rozeprzeć ich stopki, np. kołkami z drewna na kilka tygodni przed planowanym montażem. My tego nie zrobiliśmy, przez co zablokowaliśmy zakład wulkanizacyjny na blisko 2 godziny. Spłaszczone opony bezdętkowe uparcie nie chciały wskakiwać na swoje miejsce.

Oryginalny, używany akumulator 6 V 84 Ah dostaliśmy w prezencie. Od lat osiemdziesiątych stał w garażu bez jakiejkolwiek obsługi, więc jego wnętrze nadawało się wyłącznie na złom. Ebonitowa skrzynka zachowała się jednak w stanie wzorowym. Jego regeneracją zajęła się znaleziona w internecie firma z Krakowa, na codzień sprzedająca standardowe, współczesne baterie, której szef w razie potrzeby osobiście podwija rękawy i wymienia ołowiane płyty w zabytkowych akumulatorach na nowe. Co więcej, daje na usługę 24 miesiące gwarancji i pisaną odręcznie (!) instrukcję ładowania. A wszystko to za cenę seryjnej, polipropylenowej masówki.

Obrazek

Wewnętrzne lusterko w samochodach trabant z początku lat siedemdziesiątych, różni się od tych późniejszych nie tylko kolorem (ma szarą ramkę), ale także rozmiarem (jest nieco mniejsze). Ponieważ zwierciadło było mocno zmatowiałe, należało je wymienić. W zakładzie dorabiającym wkłady do lusterek nie było jednak lustra o tak niewielkiej grubości, jak w oryginale – jest to o tyle ważne, że pakiet lusterka dziennego i nocnego mocowany jest w ramce „na wcisk”. Jako dawca szkła posłużyło lusterko trabanta z lat osiemdziesiątych. Przycięcie go do odpowiednich rozmiarów nie sprawiło już kłopotów.
Uszczelki prowadzące szybę w drzwiach, fabrycznie oklejone tkaniną, także wymagały odświeżenia. Zużyty materiał został usunięty, a gumowy rdzeń oklejony welurem w kolorze zbliżonym do oryginalnego.

Obrazek

Montaż instalacji elektrycznej nie sprawił większych problemów. Kolory kabli odświeżonych w praniu wiązek były zgodne ze schematem. Prawidłowy montaż instalacji znakomicie ułatwia zasilacz sieciowy o odpowiednim napięciu (w naszym przypadku 6 V) i niewielkim amperażu wpięty do instalacji samochodu zamiast akumulatora. Likwidujemy w ten sposób ryzyko niebezpiecznych skutków zwarć, trudnych do uniknięcia w plątaninie wiszących kabli oraz zmniejszamy liczbę spalonych bezpieczników. Ponadto natychmiast można sprawdzić działanie podłączonego właśnie obwodu.

Układ paliwowy trabanta należy do najprostrzych z możliwych, jednak często zdarzają się w nim wycieki paliwa. Warto zadać sobie nieco trudu i wszystkie występujące w nim uszczelki wymienić na miedziane. W dobrym sklepie z uszczelnieniami dostaniemy bez problemu wszelkie potrzebne rozmiary w dogodnych grubościach. Takie uszczelki mają jeszcze dodatkową zaletę – nie pękną, nawet przy kolejnym dokręceniu a przy tym ich koszt jest niewielki. Gaźnik wymagał tylko umycia, dodatkowo przedmuchaliśmy w nim dysze i zmieniliśmy zaworek iglicowy.

Zbieżność została ustawiona w garażu metodą „na oko”. Przed pierwszym przeglądem konieczna była wizyta w stacji obsługi pojazdów w celu jej skorygowania.
Wszelkie części, które wymagały wymiany, zastąpione zostały oryginalnymi, najczęściej nowymi, zgodnymi z rocznikiem. Jedynymi odstępstwami są chromowane (zamiast lakierowanych) ramiona wycieraczek oraz kable akumulatorowe wraz z klemami z nowszego modelu.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Auto wygląda i jeździ jak nowe. Budzi pozytywne uczucia zarówno u młodych, jak i starszych, pamiętających „tamte czasy”. Trabantów w Polsce jest jeszcze stosunkowo dużo, jednak najczęściej są to egzemplarze z lat 1980-1990. Naprawdę oryginalne, zachowane w dobrej kondycji egzemplarze z lat 1965-1979 można policzyć na palcach obu rąk. Nadal trudno nam zrozumieć, czemu ktoś chciał zniszczyć ten egzemplarz oddając go na złom, zamiast sprzedać. Na szczęście los nie dopuścił do jego kasacji.

Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Ewa i Zbyszek
Ostatnio zmieniony 2011-05-30, 10:47 przez Zbyszek 601, łącznie zmieniany 8 razy.
- Ale oni mogą kadzić ci, kłamać mogą, upiększać...
- A po co by mieli? Przecież i im i mnie chodzi tylko o dobro naszego klubu. Szczerość w naszym klubie to norma!
Awatar użytkownika
mateusz
Posty: 36
Rejestracja: 2011-05-06, 21:18
Lokalizacja: Syreni Gród

Post autor: mateusz »

Z wizytą u Gargamela :mrgreen:
Awatar użytkownika
kaligari
Posty: 14
Rejestracja: 2011-05-18, 10:38
Lokalizacja: Poznań
Kontaktowanie:

Post autor: kaligari »

Zbyszek 601, muszę powiedzieć, że zrobiliście naprawdę świetną robotę. Mam nadzieję, że na jakimś najbliższym zlocie będę mógł obejrzeć na żywo to auto. Sam artykuł w automobiliście stał się dla nas dużą inspiracją do naszego remontu, który na dniach chcemy rozpocząć.
I pytanie mam - w którym numerze była (jeśli już była) druga część artykułu odnośnie rejestracji Trabanta?
Aktualnie: Trabant 601 89r. - Lola, Wartburg Tourist.
Było: Trabant 601 68r. - Cielak, Trabant 601 84r. - Złomek, Trabant 1.3 91r. - Helmut
Awatar użytkownika
Zbyszek 601
Posty: 98
Rejestracja: 2011-05-05, 09:51
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Zbyszek 601 »

Dzięki, staraliśmy się :). Teraz już wiem, że niektóre rzeczy można było lepiej zrobić (tzn. dopilnować "fachowców"). Montowanie polakierowanych duroplastów na wykończone auto to nie był najtrafniejszy pomysł, ale przeważyły kwestie logistyczne. Mści się również brak nadzoru nad lakiernikiem - miał odpowiednio zabezpieczyć blachy przed lakierowaniem. Niestety, na łączeniach elementów brakuje mastyki, co skutkuje wykwitami spomiędzy łączeń (zwłaszcza od strony nadkoli). Będą konieczne poprawki :/.

Najlepiej uczyć się na błędach innych. Dlatego zanim coś zrobisz pytaj, czytaj i wszystko wielokrotnie przemyśl. I nie ufaj fachowcom :)

Co do zlotu - najbliższy: Anklam - zapraszam do oględzin :)

Druga część artykułu ukazała się w numerze 9/2010 miesięcznika Automobilista.
- Ale oni mogą kadzić ci, kłamać mogą, upiększać...
- A po co by mieli? Przecież i im i mnie chodzi tylko o dobro naszego klubu. Szczerość w naszym klubie to norma!
Awatar użytkownika
YuLaS
Klubowicz
Klubowicz
Posty: 938
Rejestracja: 2011-01-06, 11:48
Lokalizacja: Oborniki Wlkp

Post autor: YuLaS »

jak patrzę na budę to dużo nie było ubytków ani przeróbek - gratuluje znalezienia takiego egzemplarza.

masz rację co do pilnowania fachowców:
mówisz lakiernikowi że ma być podkład reaktywny na blachę po piachu, a potem filler, a i tak ograniczy się do fillera i pokryje akrylem.
w taki sposób odrzuciłem 3 "fachmanów"

akurat trafiłem na lakiernika i blacharza, którzy tak się podniecili odskocznią od normalnych aut że się przyłożyli.
komoon
Posty: 145
Rejestracja: 2011-05-07, 09:54
Lokalizacja: Kraków

Post autor: komoon »

Teraz Ci się musi straaasznie nudzić, bo nie ma co przy nim robić ;)
Jeden LUD!
Kumpelek

Post autor: Kumpelek »

komoon pisze:Teraz Ci się musi straaasznie nudzić, bo nie ma co przy nim robić ;)

raczej ma... przypuszczam, że utrzymanie auta w ciągle super kondycji kosztuje duuuużo pracy :P podziwiam :)
Awatar użytkownika
Zbyszek 601
Posty: 98
Rejestracja: 2011-05-05, 09:51
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Zbyszek 601 »

Przy trabancie zawsze jest coś do roboty - takie hobby :)

Zdarza się, że ktoś doceni czas poświęcony zabawie.

Obrazek Obrazek *

Co absolutnie nie znaczy, że można już spocząć na laurach.

*) foto: Kemi
- Ale oni mogą kadzić ci, kłamać mogą, upiększać...
- A po co by mieli? Przecież i im i mnie chodzi tylko o dobro naszego klubu. Szczerość w naszym klubie to norma!
magik
Posty: 1269
Rejestracja: 2011-05-06, 17:58
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: magik »

utarłeś wszystkim nosa. Jeszcze raz gratulacje, tym razem oficjalnie na forum :D
Awatar użytkownika
Zbyszek 601
Posty: 98
Rejestracja: 2011-05-05, 09:51
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Zbyszek 601 »

Traktuję to jako miłe podsumowanie 10 lat z trabantami :)
- Ale oni mogą kadzić ci, kłamać mogą, upiększać...
- A po co by mieli? Przecież i im i mnie chodzi tylko o dobro naszego klubu. Szczerość w naszym klubie to norma!
Kuchar
Posty: 236
Rejestracja: 2011-03-01, 15:52
Lokalizacja: Konstantynów/Łódź

Post autor: Kuchar »

Zbyszek, na tyle, na ile ja zdążyłem poznać Ciebie i Twój stosunek do trabanta oraz Twojej pracy przy nim, to wierzę, że tak właśnie jest w rzeczywistości, a nie jak
magik pisze:utarłeś wszystkim nosa
W tej całej sprawie nie chodzi o jakieś ucieranie komuś czegoś tam, czy też udowadnianie czegokolwiek komukolwiek. Ta zabawa jest dla samego siebie, dla własnej satysfakcji i jest potwierdzeniem sobie, że jak coś się zaczyna, to się kończy, przy czym stara się się to wykonać najlepiej jak umie. Pozytywna ocena jury czy miłe słowa są tylko dodatkiem w tej zabawie, dodatkiem naturalnie o słodkim smaku
Awatar użytkownika
Zbyszek 601
Posty: 98
Rejestracja: 2011-05-05, 09:51
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Zbyszek 601 »

- Ale oni mogą kadzić ci, kłamać mogą, upiększać...
- A po co by mieli? Przecież i im i mnie chodzi tylko o dobro naszego klubu. Szczerość w naszym klubie to norma!
magik
Posty: 1269
Rejestracja: 2011-05-06, 17:58
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: magik »

przenośnia trafiła prosto w cel, nie było w tym ani krzty zgryźliwości.
Maćko
Posty: 40
Rejestracja: 2011-05-05, 21:26
Lokalizacja: Będzin

Post autor: Maćko »

Witam,
Jakie koszty były takiego remontu i ile to trwało? Ile osób pracowało nad tym tematem?
Cyrulrat
Posty: 50
Rejestracja: 2011-06-16, 09:58
Lokalizacja: Strzyżów

Post autor: Cyrulrat »

:shock: Niesamowity efekt podejrzewam ciężkiej pracy. SZACUN i czapy z głów. Gratuluje. Coś pięknego.
Trabant 1.1 Limuzyna 1991r. (w trakcie renowacji, już na lakierni)
Opel Vectra Combi 2.0DTI 2001r.
Odpowiedz